Do plecaka #16: Wilki i owce – taktyczny popas
Wielkimi krokami zbliża się – krótszy niż zazwyczaj – lecz nadal majowy weekend. To idealna okazja, by wrócić z serią „Do plecaka” – prezentując pozycję w sam raz na wypad z rodziną. Tym razem będą to Wilki i owce (wraz z dodatkiem Grube ryby), gra wydawnictwa Granna, której staż na polskim rynku sięga 2006 roku, kiedy to pojawiła się jej pierwsza edycja. Autorem gry jest Philippe des Pallieres – twórca tytułów kierowanych przede wszystkim ku najmłodszym planszówkowiczom. Myślę jednak, że Wilki i owce spodobają się zarówno młodszym i starszym graczom.
Przekonajmy się, czy tym razem „wilki będzie syty i owca cała”. A ryby?… cóż… – one podobno głosu nie mają : )
W trakcie rozgrywki wcielimy się w postać pasterza, opiekującego się stadem owiec, którego celem jest zabezpieczenie zwierzątek przed groźnymi wilkami. Nim jednak przejdziemy do szczegółowych zasad – krótka notka o zawartości pudełka.
Marsz na popas
W pudełku znajdziemy: 77 kafelków podstawowych, 32 kafelki dodatku”Grube ryby”, woreczek z materiału oraz instrukcję. Wszystko to wykonano z solidnych materiałów, toteż gra zapewne posłuży nam długo – nawet jeśli zdecydujemy się sprezentować ją młodszym planszówkowiczom.
Przygotowując partię specjalny kafelek wsi umieszczamy na środku stołu/koca/podłogi (gdziekolwiek byśmy grali), graczom rozdajemy po jednym żetonie ze znakiem zapytania, zaś reszta kafelków tworzy pulę umieszczaną w woreczku. Każdy z grających podgląda swój żeton, by dowiedzieć się jaki kolor wylosował na czas tej rozgrywki, wiedzą tą nie dzieli się z pozostałymi uczestnikami. Podobnie – bez ujawniania – gracze losują po 4 kafelki, które będą stanowić ich początkowy zasób.
Wilki i owce z Carcassonne?
Osobom, które spędziły z planszówkami już nieco czasu opisywany tytuł najpewniej skojarzy się z Carcassonne i chociaż nie jest to skojarzenie błędne, to nie sposób odmówić Wilkom własnego pomysłu na zabawę.
Gracze naprzemiennie dokładają posiadane na ręce kafelki do tych już wyłożonych na stole, starając się przy tym dopasować jak najwięcej krawędzi. Za krawędź dopasowaną uznajemy taką, która zgadza się typem (las, wioska) i/lub – w przypadku pastwisk – kolorem owiec (o czym najwidoczniej zapomniał Adam fotografując elementy…). Jeżeli uda się nam dopasować tylko jedną z krawędzi nic się nie dzieje, jedynie w przypadku nieco bardziej finezyjnych zagrań jesteśmy nagradzani możliwością dobrania nowych kafelków z woreczka w liczbie odpowiadającej pasującym krawędziom.
Cel jaki przyświeca zabawie jest banalnie prosty, gracz który po jej zakończeniu będzie posiadał największe – ogrodzone bez luk – pastwisko, prawdopodobnie zostanie zwycięzcą. Dlaczego jedynie prawdopodobnie? Ponieważ zwykłe dopasowywanie kolorów i typów to nie wszystko, wszak gra byłaby w takim układzie pozbawiona wyrazu. Dlatego też wprowadzono kilka mechanik, które skutecznie zapobiegają nudzie.
Pisząc o urozmaiceniach miałem na myśli przede wszystkim:
- mechanikę niejawnego koloru graczy
- czyhającego w lesie wilka
- dodatek grube ryby (wchodzący w skład nowego wydania)
- sposób w jaki „aktywowane” jest zakończenie partii
Spójrzmy kolejne na wymienione cechy.
O tym, że na samym początku rozgrywki gracze otrzymują płytki kolorów wspominałem wcześniej, podkreśliłem również, że nie ujawniają ich innym. Rozwiązanie to sprawia, iż możemy pozwolić sobie na nieco blefu, starając się zwodzić przeciwnika, by w odpowiednim momencie popsuć mu szyki. Kolor można też ujawnić w momencie, gdy nie dopisuje nam szczęście – wtedy to otrzymujemy kilka bonusowych płytek z worka, by podreperować własne możliwości. Radzę jednak unikać szybkiego „odsłaniania kart”, gdyż łatwo tym samym narobić sobie „wrogów” sabotujących nasze pastwiska.
Nie tylko podstępne zamykanie pastwisk utrudni życie przeciwnikom – w razie potrzeby możemy przecież wywołać wilka z lasu! Jeżeli nasze pastwisko – pod koniec gry – sąsiaduje z lasem zamieszkiwanym przez wilka niestety nie przyniesie żadnych punktów. Uratować może nas tylko myśliwy – o ile umieścimy jego kafelek w tym samym lesie.
Do mechaniki wilka i myśliwego w pewnym stopniu nawiązuje dodatek „Grube ryby” – umieszczony w pudełku nowej edycji gry. 32 specjalne kafelki roją się od ryb pluskających w obrębie nadrukowanych fragmentów jezior. Ryby zapewnią punkty graczom, których zamknięte pastwisko sąsiaduje z zamieszkiwanym przez nie akwenem. O ile na jeziorze nie panoszy się rybak-kłusownik ten, podobnie jak wilk w lesie, uniemożliwia punktację jeziora, lecz spokojnie – jak leśniczy garbował skórę wilka, tak strażnik pogoni kłusownika.
Ostatnią z mechanicznych ciekawostek jest sposób w jaki kończy się partia. Nie aktywuje jej brak płytek w woreczku, lecz sami gracze na własne życzenie lub pozbywszy się wszystkich kafelków. Możliwość zakończenia partii „przed czasem” sprawia, iż gracze powinni pilnować się wzajemnie, bowiem kto pierwszy zamknie satysfakcjonujące pastwisko i zdecyduje się zakończyć wykładnie, ten otrzyma – gratis – 6 punktów.
PS. We dwoje – Jeśli w grze biorą udział dwie osoby, każda może grać dwoma stadami (kolorami) owiec. Gra jest wtedy bardziej taktyczna, gdyż od początku wiadomo do kogo należą kolory. O wyniku decyduje suma owiec na największych łąkach obu kolorów gracza.
Podsumowanie
Wilki i owce to kolejna z gier, które wykonaniem zdają się sugerować dziecięcy charakter rozgrywki. Nic bardziej mylnego! Tytuł ten – o ile nadający się do gry z młodszymi graczami – nie powinieneś znużyć również starszych odbiorców. Mimo sporej losowości pozostawia miejsce na taktykę, nieco blefu i solidną dawkę interakcji. Z najmłodszymi możemy bawić się elementami gry budując kolorowe pastwiska, zaś starsi z chęcią powalczą niczym prawdziwe wilki o każdą z soczystych owieczek. Najpewniej nie jest to najlepsza gra kafelkowa – nieśmiertelnego Carcassonne nie przebije – jednak daje wiele radości, a przy tym kosztuje „grosze”, czego nie sposób nie docenić. Do plecaka w sam raz, a i na wypadający za miesiąc dzień dziecka nada się idealnie.
Dziękujemy wydawnictwu Granna za przekazanie gry do recenzji.