Muzyka znad planszy
Swego czasu sporo grywałem w RPGi. Dłuugie sesje były na porządku dziennym (dokładniej nocnym), a przygotowania do nich stanowią dziś jedne z najprzyjemniejszych wspomnień czasów szkoły średniej. Niestety teraz na „mistrzowanie” nie mam już ani czasu, ani towarzystwa. Nie w tym jednak rzecz, by zanudzać Was smętnymi wspominkami, piszę o nich ponieważ to sesje rozbudziły we mnie duszę planszówkowego klimaciarza, który wokół partii w największe nawet suchary zawsze stara się zbudować przynajmniej namiastkę odpowiedniej atmosfery. Mam nadzieję, że poniższy przewodnik sprawi, że i wasze spotkania planszówkowe nabiorą nieco rumieńców.