Do pleacaka #12: Łap prosiaka (i psiaka też)
W lutym 2014 r. ponad dwie godziny zajęło sokólskim policjantom złapanie prosiaka, który uciekł z gospodarstwa w miejscowości Nowa Kamionka. Hitem internetu stał się wówczas film, na którym widać jak policjanci nieudolnie próbują złapać zwierzę… Warto dodać, że zwierze to nie nosiło okularów, a w racicach nie trzymało dużej paczki popcornu. Najwyraźniej policjanci z Nowej Kamionki nie grali w grę Łap prosiaka… Gdyby było inaczej, z całą pewnością łapanie zwierzaka nie zajęłoby im aż 2 godzin… ;)
Łap psiaka i Łap prosiaka to gry wydawnictwa Granna, w których nade wszystko liczy się refleks i spostrzegawczość. Oba tytuły trafiają do jednej recenzji – ponieważ nie różnią się niczym więcej, jak tylko mordką sympatycznego zwierzaka na kartach i pudełku.
Dokładne zasady przedstawię poniżej. Najpierw jednak zaznajomię Was z zawartością pudełek i jakością wykonania gier.
Prosiak czyścioch
Łap psiaka i Łap prosiaka to stosunkowo nieduże gry, co potwierdza zawartość pudełek. W środku znajdziemy:
- 96 kart
- żeton lidera, na którym z jednej strony mamy prosiaka, z drugiej zaś psiaka; to świetne rozwiązanie jeśli jesteśmy posiadaczami obu gier
- instrukcję
Wizualnie gra cieszy oko. Z całą pewnością grafiki rozbawią i zachęcą do rozgrywki młodszych graczy, a i starsi docenią zapewne humorystyczny styl. Jako, iż rozgrywka polega w dużej mierze na szybkim chwytaniu kart (o czym nieco niżej), ważnym aspektem jest tu ich wykonanie, gdyż z racji nietypowego kształtu raczej trudno będzie zabezpieczyć je koszulkami. W tej kwestii Granna nie zawodzi – zarówno grubość materiału, jak i faktura zapewniają odpowiednią ochronę przed przypadkowym zagięciem lub zabrudzeniem.
Łap go!
Przebieg rozgrywki jest bardzo prosty. Gra rozpoczyna się od rozłożenia na stole 30 przedstawiających zwierzaki kart. Następnie każdy z graczy otrzymuje po jednej zakrytej karcie. Naszym zadaniem jest „łapanie” psiaka lub prosiaka, który jest taki sam, bądź różni się TYLKO jednym szczegółem od zwierzaka na karcie, którą aktualnie mamy w ręku. Różnic jest kilka, może być to rozmiar zwierzaka, ułożenie łapki, okulary słoneczne na nosie naszego pupila lub trzymana paczuszka popcornu. Może teraz wydaje się to łatwe, ale pod presją czasu można się czasem zaciąć.
Ostatnio „złapana” karta staje się automatycznie tą, z którą porównujemy dostępne na stole karty. Czynność tę wykonujemy aż do momentu, kiedy jeden z graczy stwierdzi, że nie może już dobrać żadnej karty (na stole brak kart spełniających wspomniany wyżej warunek). Wówczas gracz ten mów „stop” i następuje sprawdzenie poprawności doboru kart. Ważne: Nasze karty sprawdzane są przez przeciwnika! Gdy okaże się, że żaden z graczy nie popełnił błędu podczas „łapania” kart w trakcie rozgrywki, wówczas kończy się tura i wszyscy odkładają swoje karty na stosy kart zdobytych. Jeżeli jednak gracz pomylił się, traci wszystkie zdobyte w danej turze karty-punkty. W tym momencie następuje uzupełnienie luk w kartach na stole (do 30). Gdy w którymś momencie wyczerpie się stos kart, następuje koniec gry. Wygrywa ten, kto zdobędzie największą ilość kart.
Łap go razy kilka!
Prócz podstawowego trybu gry, autor oddał w nasze ręce kilka wariantów:
- Rozszerzony – gracz, który w danej rundzie zdobędzie najwięcej kart, zdobywa wspomniany żeton lidera, który nie pozwala dobierać takich samych kart jak ta na ręku. Dzięki temu utrudnieniu mamy możliwość wyrównania szans, a rozgrywka staje się bardziej wyrównana.
- Solo – rozgrywka solo przebiega niemal identycznie jak partia wieloosobowa. Rozkładamy 32 karty (4×8) i pośród leżących na stole i wybieramy jedną. Ta karta jest uznawana za naszą startową. Jeżeli w trakcie „łapania” zablokujemy się, nie mogąc dobrać kolejnej karty – pozostałe odkładamy na bok. W ten sposób należy rozegrać trzy rundy. Zebrane karty są punktami dodatnimi, zaś odłożone na bok ujemnymi. W wariancie tym ćwiczymy myślenie sekwencyjne, gdyż wymaga on od gracza dokładnej analizy kart i zbierania ich w odpowiedniej kolejności – tak, by pozostało ich jak najmniej.
- Imprezowy – Łap psiaka + Łap prosiaka – połączenie obu gier umożliwia dołączenie się do gry dodatkowych osób (max 8). Rozgrywka przebiega na identycznych zasadach, lecz pole gry jest większe (kwadrat 7×7), a samo „łapanie” trudniejsze, gdyż dochodzi nam 5 cecha – gatunek zwierzaka.
Znajomi Pana Psiaka
Jeżeli nadmienione wyżej zasady wydają się Wam znajome – nie jesteście w błędzie. Łap psiaka to udany mix mechaniki obsypanego nagrodami SETa, z wariacją na temat gry Dobble. Należy jednak nadmienić – mix świeży i idealnie dopasowany do odbiorcy, jakim są początkujący planszówkowicze. Dla dziecka SET może być zbyt abstrakcyjny, a przy tym nieco za trudny – z racji wielości zmiennych do opanowania. Łap psiaka przyciąga oprawą i sympatyczną formą rywalizacji, nie zapominając przy tym o mózgożernym pierwowzorze. Dla fanów Dobble będzie ciekawą alternatywą, szczególnie gdy połączymy oba zestawy.
Podsumowanie
Z rozegranych przez nas partii wynika, iż gra na dłuższą metę najlepiej sprawdza się wśród dzieci – zarówno tych młodszych jak i starszych. Punktuje tu wykonaniem i stosunkowo świeżą – w grach dla najmłodszych – mechaniką. Starsi gracze również nie odmawiali, bawili się całkiem nieźle, lecz kilka razy z rzędu i mieliśmy dość. Być może za dużo nagraliśmy się w inne tytuły tego typu, z których gra czerpie inspirację. Nie zmienia to jednak faktu, że raz na jakiś czas z przyjemnością zwierzaka złapiemy!
Grę polecam osobom poszukującym emocjonującej i nastawionej na rywalizację gry w sympatycznej, ciepłej oprawie. Jest to udany prezent, który bez wahania możemy zapakować do plecaka swojej pociechy.